sobota, 29 grudnia 2012

fifth chapter

Następnego dnia Blair postanowiła porozmawiać jeszcze raz z ojcem. Skoro jej matka żyje, to chciałaby się z nią skontaktować, jednak wolała zbytnio się nie nakręcać, bo w życiu nigdy nie wiadomo co się stanie. Zeszła do kuchni i ujrzała głęboko rozmyślającego Andrew. Nalała sobie szklankę z zimną wodą i usiadła naprzeciwko czterdziestolatka. Żadne z nich nie miało odwagi rozpocząć rozmowę, jednak Blair nie miała wyjścia. Chciała znać prawdę i to był najlepszy moment. Nigdy nie wiadomo kiedy znowu pojawi się w domu. Czy w ogóle się pojawi...
-To co wczoraj mówiłeś... -zaczęła.
-Tak to prawda. Hannah Florence Henderson żyje - odpowiedział uciekając wzrokiem jak najdalej.
-Okłamałeś mnie... Całe życie mówiłeś, że jej nie ma!
-Prosiła mnie o to. Co innego miałem zrobić?
-Dlaczego miałaby prosić cię o coś takiego? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Zostawiła nas do cholery! Od dawna się nami nie interesowała. Powiedziała, że jesteśmy dla niej niczym. Wolała ułożyć sobie życie na nowo i wyjechała do Londynu. Wielkiego świata się zachciało. Jak widać kasa ważniejsza niż rodzina.
-Przestań! Na pewno nie wyjechała, bo mnie nie kochała. Chcę do niej pojechać. - powiedziała stanowczo.
-Nie Blair, nie pozwolę ci na to - zaprzeczył Andrew.
-Tak się składa, że masz gówno do gadania. Możesz mi załatwiać bilet na samolot. Albo nie. Dam sobie radę bez ciebie tatku.
Szybkim krokiem udała się w stronę swojego pokoju, zostawiając ojca samego. Włączyła laptopa i zaczęła szukać biletów lotniczych do stolicy Wielkiej Brytanii. Najszybszy samolot jest jutro po południu na lotnisku w Dublinie. Zamówiła dwa bilety na wypadek jakby Niall zgodził się z nią polecieć. Bała się samotnych podróży, dlatego wybrała numer do chłopaka.
-Niall, będę u ciebie za piętnaście minut.
-Coś się stało? - zapytał zmartwiony.
-Opowiem ci na miejscu. Pa - w słuchawce rozległ się dźwięk przerywanego połączenia. Blair założyła swoje białe conversy, zarzuciła na siebie niebiesko-białą bejsbolówkę, po czym opuściła dom. Zbierało się na deszcz, więc zaczęła biec w stronę domu blondyna. Będąc na miejscu, otworzyła drzwi bez pukania, po czym zniknęła we wnętrzu pomieszczenia.
-Dzień dobry Maura - powiedziała w stronę pani Horan - Niall u siebie?
-Cześć kochana. Tak, jest w swoim pokoju - odpowiedziała jak zwykle radośnie mama błękitnookiego - Masz ochotę na coś do picia?
-Dziękuję, ale muszę szybko porozmawiać z Niallem.
-To coś poważnego?
-Nie, nic się nie stało. Później ci opowiem.
Maura Horan bardzo polubiła Blair. Gdy dowiedziała się od syna, że są razem ucieszyła się jak nigdy. Chodź znają się krótko, potrafią nawiązać wspólny temat i ufają sobie jak najlepsze przyjaciółki. Dla niektórych wydawało się to dziwne. Jak dziewczyna chłopaka może zaprzyjaźnić się z jego mamą? Jednak Horanowie i Henderson nie przejmowali się tym, co ludzie powiedzą.
Udała się we wskazane przez Maurę miejsce, jak zwykle bez pukania otworzyła drzwi. Ujrzała krzątającego się po pokoju Nialla, pozbawionego górnej części stroju. Na sam widok na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Rzuciła się na swojego chłopaka, przytulając go najmocniej jak tylko potrafiła, co z chęcią odwzajemnił, lecz przypomniała sobie po co tu przyszła. Chwyciła błękitnookiego za rękę i usiedli obok siebie na łóżku.
-Co twój tata zrobił? - zapytał.
-Moja mama żyje, rozumiesz to? - na jej twarzy pojawił się uśmiech nadziei - Okłamywał mnie, tak po prostu okłamywał mnie, że zmarła, a tak naprawdę siedzi w Londynie.
-Wow. A masz do niej jakiś numer, adres czy coś, żeby się skontaktować?
-Nie mam adresu, ani numeru, ale za to mam bilety na samolot na jutro. Polecisz ze mną prawda?


-
Jak myślicie, czy Niall zgodzi się polecieć z Blair?
Proszę o szczere opinie na temat rozdziału ;3

jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach napisz do mnie na twitterze @ddstyles69

piątek, 14 grudnia 2012

fourth chapter

Do wnętrza pomieszczenia przebijały się promienie słoneczne. Henderson otworzyła rozespane oczy i zbadała wzrokiem każdy element pomieszczenia. W powietrzu
można było wyczuć zapach smażonych naleśników. Blair udała się do kuchni. Widząc uśmiechniętego Nialla, który próbował  ogarnąć przygotowywane potrawy, również na jej twarzy zagościła oznaka radości.
-Witaj śpiochu - powiedział blondyn, przytulając przyjaciółkę.
-No chyba aż tak długo nie spałam?
-Jest po 11. Masz, zrobiłem naleśniki. Tylko nie bij jak ci nie zasmakuje, bo do najlepszych kucharzy to ja nie należę.
Po skończonym posiłku, w mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Dziewczyna podziękowała Horanowi za przepyszne śniadanie i udała się w stronę drzwi.
-Blair...- w drzwiach stanął jej ojciec. Zapach alkoholu bił od niego na odległość.
-Ku*wa, człowieku jak ty wyglądasz! - powiedziała podniesionym, oburzonym tonem.
Pomogła ojcu usadowić się na kanapie, po czym chwyciła Nialla za rękę i zaprowadziła go do swojej sypialni. Już miała otworzyć buzię i tłumaczyć Niallowi tysiąc rzeczy na sekundę, lecz chłopak nie dał jej dość do słowa.
-Naprawdę nic nie musisz mi tłumaczyć. Powiedz tylko, czy chcesz żebym z tobą został? Chcę wiedzieć, jak ci mogę pomóc - powiedział ze współczującym wyrazem twarzy, subtelnie obejmując przyjaciółkę.
-Zostań, proszę.
-Poczekam tu, a ty kochanie porozmawiaj z ojcem.
-Kochanie? - zapytała zdziwiona.
-Nieważne, idź już - blondyn widocznie zmieszał się całą sytuacją. Podczas nieobecności Blair przemyślał sobie, że nie powinien się tak śpieszyć, jednak serce mówiło mu co innego. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał z nią porozmawiać i nie będzie to łatwa rozmowa, ponieważ w grę wchodzą uczucia. Uczucia, które niewiadomo czy będą odwzajemnione. Ona była szczera, wyjawiła mu swoje wszystkie tajemnice, więc on również nie powinien się ukrywać. A co jeśli Blair nie czuje tego co Niall i takie wyznanie może tylko przyczynić się do rozpadu ich przyjaźni ? Żadne z nich by tego nie chciało.

                        ***
-Córcia, ja już tak nie mogę - powiedział Andrew Henderson, przedłużając przy tym każdy wyraz.
-Czego ty do cholery nie możesz? W domu cię ciągle nie ma, a teraz jak odwiedził mnie ktoś naprawdę ważny, to ty wpadasz od tak i próbujesz to wszystko zniszczyć, tak? Wracaj sobie do Janice i żyjcie sobie długo i szczęśliwie. Ja ciebie nie potrzebuje tatusiu - ostatnie zdanie wypowiedziane zostało z nutką ironii. Jednak Andrew nie wydał się zainteresowany kazaniem córki, tylko od razu przeszedł do swoich zwierzeń.
-Córcia nie biadol, bo z mamusią się pogniewamy.
-Po pierwsze, nie mów do mnie jak do małego dziecka, bo nie wiem czy zauważyłeś, ale dorosłam. A po drugie nie wspominaj o mojej zmarłej matce! Tak, może jej nie pamiętam, ale wiem, że była dobrym człowiekiem, a ty nawet nie zasługujesz na to, żeby móc o niej rozmawiać! - Henderson spoczywał na kanapie, zdziwiony 'rozmową' z córką. Do tej pory uważał, że Blair, to szara myszka, która boi się postawić na swoim, jednak zebrała w sobie wszystkie złości i powiedziała mu prosto w twarz wszystko co jej leżało na sercu. Zupełnie nie wiedział jak odeprzeć argumenty córki, więc wpatrywał się w nią tępym wzrokiem, nie wyduszając z siebie żadnego sensownego zdania z wyjątkiem "twoja matka żyje". Źrenice Blair powiększyły się do granic możliwości, słysząc słowa ojca, jednak nie widziała czy odebrać je na poważnie, czy to tylko takie pijackie gadanie.
                        ***       
-Hej nie przejmuj się. Wytrzeźwieje, to pogadacie - pocieszał dziewczynę Niall.
-Mam nadzieję. Cóż, dziękuję.
-Za co? - zapytał z niewiadomym wyrazem twarzy.
-Za to, że jesteś. Kochanie.
Zaczęli się do siebie powoli przysuwać. Usta znalazły się niebezpiecznie blisko. Wkońcu złączyły się w subtelnym pocałunku. Dłoń przyjaciela błądziła po plecach dziewczyny, zjeżdżając coraz niżej. Blair wplotła swoje palce w blond czuprynę Horana, przyciągając go bliżej siebie. Przygryzła dolną wargę chłopaka, na znak że pragnie więcej. Niall postanowił pójść o krok dalej. Powoli wsunął swój język do ust dziewczyny. Nie protestowała, tylko zrobiła to samo. Po chwili wirowały w jednym tańcu.
Odsunęli się od siebie, aby zaczerpnąć trochę powietrza. Spojrzeli sobie głęboko w oczy, wciąż próbując wyrównać oddechy.
-Kocham cię Niall.
-Tak długo czekałem na tą chwilę. Też cię kocham. Najmocniej na świecie.


-
Przepraszam, że tak późno dodaję, ale przez moje lenistwo i parę innych spraw nie dodałam wcześniej. Rozdział niesprawdzany. Miłego czytania :)