Do wnętrza pomieszczenia przebijały się promienie słoneczne. Henderson otworzyła rozespane oczy i zbadała wzrokiem każdy element pomieszczenia. W powietrzu
można było wyczuć zapach smażonych naleśników. Blair udała się do kuchni. Widząc uśmiechniętego Nialla, który próbował ogarnąć przygotowywane potrawy, również na jej twarzy zagościła oznaka radości.
-Witaj śpiochu - powiedział blondyn, przytulając przyjaciółkę.
-No chyba aż tak długo nie spałam?
-Jest po 11. Masz, zrobiłem naleśniki. Tylko nie bij jak ci nie zasmakuje, bo do najlepszych kucharzy to ja nie należę.
Po skończonym posiłku, w mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Dziewczyna podziękowała Horanowi za przepyszne śniadanie i udała się w stronę drzwi.
-Blair...- w drzwiach stanął jej ojciec. Zapach alkoholu bił od niego na odległość.
-Ku*wa, człowieku jak ty wyglądasz! - powiedziała podniesionym, oburzonym tonem.
Pomogła ojcu usadowić się na kanapie, po czym chwyciła Nialla za rękę i zaprowadziła go do swojej sypialni. Już miała otworzyć buzię i tłumaczyć Niallowi tysiąc rzeczy na sekundę, lecz chłopak nie dał jej dość do słowa.
-Naprawdę nic nie musisz mi tłumaczyć. Powiedz tylko, czy chcesz żebym z tobą został? Chcę wiedzieć, jak ci mogę pomóc - powiedział ze współczującym wyrazem twarzy, subtelnie obejmując przyjaciółkę.
-Zostań, proszę.
-Poczekam tu, a ty kochanie porozmawiaj z ojcem.
-Kochanie? - zapytała zdziwiona.
-Nieważne, idź już - blondyn widocznie zmieszał się całą sytuacją. Podczas nieobecności Blair przemyślał sobie, że nie powinien się tak śpieszyć, jednak serce mówiło mu co innego. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał z nią porozmawiać i nie będzie to łatwa rozmowa, ponieważ w grę wchodzą uczucia. Uczucia, które niewiadomo czy będą odwzajemnione. Ona była szczera, wyjawiła mu swoje wszystkie tajemnice, więc on również nie powinien się ukrywać. A co jeśli Blair nie czuje tego co Niall i takie wyznanie może tylko przyczynić się do rozpadu ich przyjaźni ? Żadne z nich by tego nie chciało.
***
-Córcia, ja już tak nie mogę - powiedział Andrew Henderson, przedłużając przy tym każdy wyraz.
-Czego ty do cholery nie możesz? W domu cię ciągle nie ma, a teraz jak odwiedził mnie ktoś naprawdę ważny, to ty wpadasz od tak i próbujesz to wszystko zniszczyć, tak? Wracaj sobie do Janice i żyjcie sobie długo i szczęśliwie. Ja ciebie nie potrzebuje tatusiu - ostatnie zdanie wypowiedziane zostało z nutką ironii. Jednak Andrew nie wydał się zainteresowany kazaniem córki, tylko od razu przeszedł do swoich zwierzeń.
-Córcia nie biadol, bo z mamusią się pogniewamy.
-Po pierwsze, nie mów do mnie jak do małego dziecka, bo nie wiem czy zauważyłeś, ale dorosłam. A po drugie nie wspominaj o mojej zmarłej matce! Tak, może jej nie pamiętam, ale wiem, że była dobrym człowiekiem, a ty nawet nie zasługujesz na to, żeby móc o niej rozmawiać! - Henderson spoczywał na kanapie, zdziwiony 'rozmową' z córką. Do tej pory uważał, że Blair, to szara myszka, która boi się postawić na swoim, jednak zebrała w sobie wszystkie złości i powiedziała mu prosto w twarz wszystko co jej leżało na sercu. Zupełnie nie wiedział jak odeprzeć argumenty córki, więc wpatrywał się w nią tępym wzrokiem, nie wyduszając z siebie żadnego sensownego zdania z wyjątkiem "twoja matka żyje". Źrenice Blair powiększyły się do granic możliwości, słysząc słowa ojca, jednak nie widziała czy odebrać je na poważnie, czy to tylko takie pijackie gadanie.
***
-Hej nie przejmuj się. Wytrzeźwieje, to pogadacie - pocieszał dziewczynę Niall.
-Mam nadzieję. Cóż, dziękuję.
-Za co? - zapytał z niewiadomym wyrazem twarzy.
-Za to, że jesteś. Kochanie.
Zaczęli się do siebie powoli przysuwać. Usta znalazły się niebezpiecznie blisko. Wkońcu złączyły się w subtelnym pocałunku. Dłoń przyjaciela błądziła po plecach dziewczyny, zjeżdżając coraz niżej. Blair wplotła swoje palce w blond czuprynę Horana, przyciągając go bliżej siebie. Przygryzła dolną wargę chłopaka, na znak że pragnie więcej. Niall postanowił pójść o krok dalej. Powoli wsunął swój język do ust dziewczyny. Nie protestowała, tylko zrobiła to samo. Po chwili wirowały w jednym tańcu.
Odsunęli się od siebie, aby zaczerpnąć trochę powietrza. Spojrzeli sobie głęboko w oczy, wciąż próbując wyrównać oddechy.
-Kocham cię Niall.
-Tak długo czekałem na tą chwilę. Też cię kocham. Najmocniej na świecie.
-
Przepraszam, że tak późno dodaję, ale przez moje lenistwo i parę innych spraw nie dodałam wcześniej. Rozdział niesprawdzany. Miłego czytania :)
Super!! Opłacało się jednak tyle czekać!!!
OdpowiedzUsuńOMG dziewczyno kocham cie. <3 Warto bylo czekac dla czegos takiego. *.*
OdpowiedzUsuńfaaajniee *.*
OdpowiedzUsuń