sobota, 29 grudnia 2012

fifth chapter

Następnego dnia Blair postanowiła porozmawiać jeszcze raz z ojcem. Skoro jej matka żyje, to chciałaby się z nią skontaktować, jednak wolała zbytnio się nie nakręcać, bo w życiu nigdy nie wiadomo co się stanie. Zeszła do kuchni i ujrzała głęboko rozmyślającego Andrew. Nalała sobie szklankę z zimną wodą i usiadła naprzeciwko czterdziestolatka. Żadne z nich nie miało odwagi rozpocząć rozmowę, jednak Blair nie miała wyjścia. Chciała znać prawdę i to był najlepszy moment. Nigdy nie wiadomo kiedy znowu pojawi się w domu. Czy w ogóle się pojawi...
-To co wczoraj mówiłeś... -zaczęła.
-Tak to prawda. Hannah Florence Henderson żyje - odpowiedział uciekając wzrokiem jak najdalej.
-Okłamałeś mnie... Całe życie mówiłeś, że jej nie ma!
-Prosiła mnie o to. Co innego miałem zrobić?
-Dlaczego miałaby prosić cię o coś takiego? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Zostawiła nas do cholery! Od dawna się nami nie interesowała. Powiedziała, że jesteśmy dla niej niczym. Wolała ułożyć sobie życie na nowo i wyjechała do Londynu. Wielkiego świata się zachciało. Jak widać kasa ważniejsza niż rodzina.
-Przestań! Na pewno nie wyjechała, bo mnie nie kochała. Chcę do niej pojechać. - powiedziała stanowczo.
-Nie Blair, nie pozwolę ci na to - zaprzeczył Andrew.
-Tak się składa, że masz gówno do gadania. Możesz mi załatwiać bilet na samolot. Albo nie. Dam sobie radę bez ciebie tatku.
Szybkim krokiem udała się w stronę swojego pokoju, zostawiając ojca samego. Włączyła laptopa i zaczęła szukać biletów lotniczych do stolicy Wielkiej Brytanii. Najszybszy samolot jest jutro po południu na lotnisku w Dublinie. Zamówiła dwa bilety na wypadek jakby Niall zgodził się z nią polecieć. Bała się samotnych podróży, dlatego wybrała numer do chłopaka.
-Niall, będę u ciebie za piętnaście minut.
-Coś się stało? - zapytał zmartwiony.
-Opowiem ci na miejscu. Pa - w słuchawce rozległ się dźwięk przerywanego połączenia. Blair założyła swoje białe conversy, zarzuciła na siebie niebiesko-białą bejsbolówkę, po czym opuściła dom. Zbierało się na deszcz, więc zaczęła biec w stronę domu blondyna. Będąc na miejscu, otworzyła drzwi bez pukania, po czym zniknęła we wnętrzu pomieszczenia.
-Dzień dobry Maura - powiedziała w stronę pani Horan - Niall u siebie?
-Cześć kochana. Tak, jest w swoim pokoju - odpowiedziała jak zwykle radośnie mama błękitnookiego - Masz ochotę na coś do picia?
-Dziękuję, ale muszę szybko porozmawiać z Niallem.
-To coś poważnego?
-Nie, nic się nie stało. Później ci opowiem.
Maura Horan bardzo polubiła Blair. Gdy dowiedziała się od syna, że są razem ucieszyła się jak nigdy. Chodź znają się krótko, potrafią nawiązać wspólny temat i ufają sobie jak najlepsze przyjaciółki. Dla niektórych wydawało się to dziwne. Jak dziewczyna chłopaka może zaprzyjaźnić się z jego mamą? Jednak Horanowie i Henderson nie przejmowali się tym, co ludzie powiedzą.
Udała się we wskazane przez Maurę miejsce, jak zwykle bez pukania otworzyła drzwi. Ujrzała krzątającego się po pokoju Nialla, pozbawionego górnej części stroju. Na sam widok na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Rzuciła się na swojego chłopaka, przytulając go najmocniej jak tylko potrafiła, co z chęcią odwzajemnił, lecz przypomniała sobie po co tu przyszła. Chwyciła błękitnookiego za rękę i usiedli obok siebie na łóżku.
-Co twój tata zrobił? - zapytał.
-Moja mama żyje, rozumiesz to? - na jej twarzy pojawił się uśmiech nadziei - Okłamywał mnie, tak po prostu okłamywał mnie, że zmarła, a tak naprawdę siedzi w Londynie.
-Wow. A masz do niej jakiś numer, adres czy coś, żeby się skontaktować?
-Nie mam adresu, ani numeru, ale za to mam bilety na samolot na jutro. Polecisz ze mną prawda?


-
Jak myślicie, czy Niall zgodzi się polecieć z Blair?
Proszę o szczere opinie na temat rozdziału ;3

jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach napisz do mnie na twitterze @ddstyles69

piątek, 14 grudnia 2012

fourth chapter

Do wnętrza pomieszczenia przebijały się promienie słoneczne. Henderson otworzyła rozespane oczy i zbadała wzrokiem każdy element pomieszczenia. W powietrzu
można było wyczuć zapach smażonych naleśników. Blair udała się do kuchni. Widząc uśmiechniętego Nialla, który próbował  ogarnąć przygotowywane potrawy, również na jej twarzy zagościła oznaka radości.
-Witaj śpiochu - powiedział blondyn, przytulając przyjaciółkę.
-No chyba aż tak długo nie spałam?
-Jest po 11. Masz, zrobiłem naleśniki. Tylko nie bij jak ci nie zasmakuje, bo do najlepszych kucharzy to ja nie należę.
Po skończonym posiłku, w mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Dziewczyna podziękowała Horanowi za przepyszne śniadanie i udała się w stronę drzwi.
-Blair...- w drzwiach stanął jej ojciec. Zapach alkoholu bił od niego na odległość.
-Ku*wa, człowieku jak ty wyglądasz! - powiedziała podniesionym, oburzonym tonem.
Pomogła ojcu usadowić się na kanapie, po czym chwyciła Nialla za rękę i zaprowadziła go do swojej sypialni. Już miała otworzyć buzię i tłumaczyć Niallowi tysiąc rzeczy na sekundę, lecz chłopak nie dał jej dość do słowa.
-Naprawdę nic nie musisz mi tłumaczyć. Powiedz tylko, czy chcesz żebym z tobą został? Chcę wiedzieć, jak ci mogę pomóc - powiedział ze współczującym wyrazem twarzy, subtelnie obejmując przyjaciółkę.
-Zostań, proszę.
-Poczekam tu, a ty kochanie porozmawiaj z ojcem.
-Kochanie? - zapytała zdziwiona.
-Nieważne, idź już - blondyn widocznie zmieszał się całą sytuacją. Podczas nieobecności Blair przemyślał sobie, że nie powinien się tak śpieszyć, jednak serce mówiło mu co innego. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał z nią porozmawiać i nie będzie to łatwa rozmowa, ponieważ w grę wchodzą uczucia. Uczucia, które niewiadomo czy będą odwzajemnione. Ona była szczera, wyjawiła mu swoje wszystkie tajemnice, więc on również nie powinien się ukrywać. A co jeśli Blair nie czuje tego co Niall i takie wyznanie może tylko przyczynić się do rozpadu ich przyjaźni ? Żadne z nich by tego nie chciało.

                        ***
-Córcia, ja już tak nie mogę - powiedział Andrew Henderson, przedłużając przy tym każdy wyraz.
-Czego ty do cholery nie możesz? W domu cię ciągle nie ma, a teraz jak odwiedził mnie ktoś naprawdę ważny, to ty wpadasz od tak i próbujesz to wszystko zniszczyć, tak? Wracaj sobie do Janice i żyjcie sobie długo i szczęśliwie. Ja ciebie nie potrzebuje tatusiu - ostatnie zdanie wypowiedziane zostało z nutką ironii. Jednak Andrew nie wydał się zainteresowany kazaniem córki, tylko od razu przeszedł do swoich zwierzeń.
-Córcia nie biadol, bo z mamusią się pogniewamy.
-Po pierwsze, nie mów do mnie jak do małego dziecka, bo nie wiem czy zauważyłeś, ale dorosłam. A po drugie nie wspominaj o mojej zmarłej matce! Tak, może jej nie pamiętam, ale wiem, że była dobrym człowiekiem, a ty nawet nie zasługujesz na to, żeby móc o niej rozmawiać! - Henderson spoczywał na kanapie, zdziwiony 'rozmową' z córką. Do tej pory uważał, że Blair, to szara myszka, która boi się postawić na swoim, jednak zebrała w sobie wszystkie złości i powiedziała mu prosto w twarz wszystko co jej leżało na sercu. Zupełnie nie wiedział jak odeprzeć argumenty córki, więc wpatrywał się w nią tępym wzrokiem, nie wyduszając z siebie żadnego sensownego zdania z wyjątkiem "twoja matka żyje". Źrenice Blair powiększyły się do granic możliwości, słysząc słowa ojca, jednak nie widziała czy odebrać je na poważnie, czy to tylko takie pijackie gadanie.
                        ***       
-Hej nie przejmuj się. Wytrzeźwieje, to pogadacie - pocieszał dziewczynę Niall.
-Mam nadzieję. Cóż, dziękuję.
-Za co? - zapytał z niewiadomym wyrazem twarzy.
-Za to, że jesteś. Kochanie.
Zaczęli się do siebie powoli przysuwać. Usta znalazły się niebezpiecznie blisko. Wkońcu złączyły się w subtelnym pocałunku. Dłoń przyjaciela błądziła po plecach dziewczyny, zjeżdżając coraz niżej. Blair wplotła swoje palce w blond czuprynę Horana, przyciągając go bliżej siebie. Przygryzła dolną wargę chłopaka, na znak że pragnie więcej. Niall postanowił pójść o krok dalej. Powoli wsunął swój język do ust dziewczyny. Nie protestowała, tylko zrobiła to samo. Po chwili wirowały w jednym tańcu.
Odsunęli się od siebie, aby zaczerpnąć trochę powietrza. Spojrzeli sobie głęboko w oczy, wciąż próbując wyrównać oddechy.
-Kocham cię Niall.
-Tak długo czekałem na tą chwilę. Też cię kocham. Najmocniej na świecie.


-
Przepraszam, że tak późno dodaję, ale przez moje lenistwo i parę innych spraw nie dodałam wcześniej. Rozdział niesprawdzany. Miłego czytania :)

czwartek, 15 listopada 2012

third chapter


tydzień później. Piątek.

Drogi pamiętniku

Niall jest wspaniały! Jest zabawny, słodki, a w dodatku tak cholernie przystojny ! Prawdę mówiąc nigdy nie spodziewałam się, że bedę mogła kiedykolwiek zaufać jakiemuś

chłopakowi, a tu proszę ! Wydaje mi się, że zyskałam nowego przyjaciela. Ale jeśli moja intuicja znowu zawodzi, to chyba się odizoluję ;d. Spotykamy się codziennie i zawsze jest tak samo - idealnie. Opowiedziałam mu wszystko. O swojej rodzinie, o tym dlaczego nie chodzę do szkoły, a nawet historię  z Jake'iem. Mój były. Kochałam go ponad wszystko, ale że 
jestem głupia, to dałam się wykorzystać. Na osiemnastce jego kuzynki upił mnie i o mało co nie wylądowałabym z nim i jego kumplami w jednym łóżku. Wtedy Niall objął mnie i powiedział coś czego nigdy od nikogo nie usłyszałam. Powiedział, że Jake nie jest wart 
kogoś tak wspaniałego jak ja. Heh, nie sądzę, żebym była wspaniała, ale to było bardzo 
miłe z jego strony. Tego mi właśnie brakowało. Przyjaciela.


Sobotę każdy spędził na własną rękę. Niall pomógł mamie przy obiedzie, a resztę dnia przesiadywał z Andy'm i Izzy'm, grając w piłkę nożną. 
-No stary, od kiedy poznałeś tą laskę, jakiś taki weselszy się zrobiłeś -rzekł Izzy.
-Wydaje mi się, że nasz chłopaczek się zakochał - stwierdził Andy, po czym zmierzwił blond czuprynę Horana. 
-Pff..wcale się nie zakochałem. Po prostu ją lubię. No wiesz..lubię lubię. - wydukał, a na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. 
-Tak tak mały. My już zwijamy. A! I mam nadzieję, że przedstawisz nam swoją koleżankę - powiedział Izzy z uśmiechem na twarzy, stawiając w powietrzu cudzysłów przy słowie "koleżanka".
-Kiedyś na pewno! Narazie chłopaki ! 
Gdy chłopcy się rozeszli, Niall postanowił, że poćwiczy jeszcze strzały do bramki. Zdyszany opadł na trawę i wpatrywał się w błękit nieba. Jak na pogodę w Irlandii, było dzisiaj bezchmurnie. Obyło się nawet bez deszczu, co jest w tym rejonie rzadko spotykane.
***
Po dwugodzinnym przechadzaniu się po galerii udało jej się kupić kilka całkiem 
przyzwoitych ciuszków. Nie martwiła się o pieniądze, ponieważ ojciec wpłacał jej miesięcznie na konto 500 funtów. Jeśli miałaby ochotę, mogłaby za jednym razem wszystko przeznaczyć na ubrania, buty, torebki, drogą biżuterię... Jednak była inna. Wolała kupić sobie najpotrzebniejsze rzeczy, a resztę trzymać na specjalną okazję. Kto wie co zdarzy się w przyszłości? Nie było jej śpieszno do domu, więc postanowiła przespacerować się dłuższą drogą. Z daleka ujrzała postać chłopaka, leżącego nieruchomo na trawie, przy czym pusto wpatrywał się w niebo. Z obawą, że coś mu się mogło stać, rzuciła torby na ziemię i pobiegła w stronę przyjaciela.
-Niall do cholery ty żyjesz? - powiedziała zbliżając się.
-hahahaha. Wyglądasz jakbyś miała zawału dostać. - powiedział z szerokim bananem na twarzy.
-Myślałam,że zemdlałeś czy coś.. - zmieszała się, przenosząc wzrok z chłopaka w inny punkt.
-Jak widzisz, trzymam się całkiem nieźle. Co u ciebie ?
-W porządku, właśnie wracam z zakupów, a jak u ciebie ?
-Z zakupów? A gdzie masz torby? - zapytał.
-No tak, chyba zostawiłam na drodze, jak biegłam cię reanimować ! - krzyknęła z rozbawieniem, po czym lekko szturchnęła chłopca w ramię, co wywołało u niego jeszcze większy śmiech.
-Widzisz, tak działam na ludzi. Rzucają wszystko i biegną mi na ratunek. Ma się ten urok osobisty. Masz na dzisiaj jakieś plany?
-Z pewnością ci go nie brakuje. W sumie, to chciałam wrócić do domu, obejrzeć jakiś film i iść spać, ale jak nie masz co robić, to zapraszam.
-No spoko, ale ja wybieram co oglądamy - rzekł, po czym wziął dziewczynę pod rękę i udali się w stronę domu Henderson.
***
-Może być "Koszmar z Ulicy Wiązów" ? - zapytał błękitnooki.
-Horror, serio ? Wiesz, że się ich boję.
-Wiem, a ty wiesz, że cię obronię królewno -powiedział nie przestając się uśmiechać. Następnie poklepał miejsce obok siebie na znak, żeby dziewczyna usiadła.
Film trwał w najlepsze. Niall rozbawiony każdą sytuacją nie odchodził wzrokiem od ekranu.
Blair jednak cały czas chowała twarz w dłoniach. Chłopak ją objął na znak, że może czuć się bezpiecznie. Nie protestowała, tylko wtuliła się mocniej w jego tors. Gdy obraz pociemniał, a na ekranie zaczęły przewijać się napisy końcowe, blondyn ujrzał śpiącą w jego ramionach brązowooką. Wziął ją na ręce i ruszył w stronę pokoju dziewczyny. Ułożył ją delikatnie na łóżku, po czym przykrył kocem i cichutkim krokiem zmierzał w stronę drzwi, żeby nie obudzić Henderson. Przystanął, gdy do jego uszu dobiegł rozespany głos przyjaciółki.
-Niall... - blondyn przysiadł obok niej na łóżku i pogłaskał jej policzek.
-Śpij, jutro po ciebie wpadnę.
-Jest późno, zostań na noc - powiedziała i zrobiła Horanowi trochę miejsca obok siebie.
Przytulili się, a po jakimś czasie oboje odpłynęli w krainę Morfeusza.

-
jak obiecałam tak dodaję. ten rozdział to chyba najlepszy jaki napisałam. czego spodziewacie się w kolejnych rozdziałach?


Jeśli chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach napisz do mnie na twitterze ddstyles69

poniedziałek, 12 listopada 2012

second chapter


W głowie Blair gromadziło się coraz więcej myśli na temat uroczego blondyna. Poznała go zaledwie godzinę temu, a nie mogła zapomnieć jego przepięknych błękitnych tęczówek i uroczego uśmiechu, którym obdarowywał ją przez większość spędzonego czasu. Czuła się winna, że tak oceniła Nialla. Nic o nim nie wiedziała, więc nie miała prawa rzucać pochopnych oskarżeń w kierunku jego osoby. 
Dotarła do średniej wielkości domu. Z torby wyszperała pęk kluczy i jednym z nich odkluczyła  zamek dębowych drzwi, które z każdym otwieraniem skrzypiały w tym samym rytmie. Zdjęła przemoczone trampki i udała się w stronę kuchni. Wstawiła wodę na herbatę i zajęła się przygotowaniem czegoś do jedzenia. W budynku nie przebywał nikt inny z wyjątkiem Blair i złotej rybki o imieniu Elsie, która całymi dniami pływała wkoło pośród wód niewielkiego akwarium. Gdy miała trzy latka jej mama zmarła na raka płuc, więc dalszą opiekę nad nią sprawował ojciec. Gdy jego córeczka stała się na tyle odpowiedzialna, żeby zostawać sama w domu, przejął na siebie więcej obowiązków w pracy, byle do niego nie wracać. Resztę wolnego czasu spędza u kochanki. Zdarza się, że wróci do domu na noc, lecz następnego dnia szybko go opuszcza. Rodzina ją zostawiła. Ludzie, których swojego czasu uważała za przyjaciół zrobili to samo tylko w bardziej bolesny dla niej sposób. Została zupełnie sama.
Z gorącą herbatą i ciepłymi przekąskami zasiadła przed telewizorem, ślepo przypatrując się kolorowym obrazkom.  Dopiero po chwili głębszego namysłu dotarło do niej wszystko co 
tak naprawdę się dzieje. "Dość tego. Czas zmienić swoje życie. Teraz."-pomyślała.
Nagle w mieszkaniu rozległ się dwukrotnie dzwonek do drzwi. Blair Henderson niechętnie zwlekła się z kanapy i poszła sprawdzić kogo i co sprowadza w jej skromne cztery ściany. Otworzyła drzwi i zamurowało ją na sam widok przybysza. Przyglądała mu się uważnie, w oczekiwaniu, aż to on zrobi pierwszy krok, jednak chłopak widocznie nie miał takiego zamiaru.
-Co ty tu robisz Jake? - spytała.
-Cześć. Możemy pogadać? -zaproponował dobrze zbudowany chłopak o czarnych włosach postawionych wysoko na żel.
-Chyba nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziała chłodno po czym zamknęła chłopakowi drzwi przed nosem i wróciła na zasiadane wcześniej miejsce.
Dzień dłużył się w nieskończoność. Znudzona 'skakaniem' po kanałach telewizyjnych postanowiła dobrze wykorzystać piątkowe popołudnie. Na stopy ubrała kremowe baleriny. Ostatni raz przyglądając się w lustrze, stwierdziła, że wygląda całkiem nieźle. Poprawiła włosy i opuściła mieszkanie. Krzątała się uliczkami z nadzieją, że ujrzy błękitnookiego, lecz 
na marne. Udała się w stronę parku, gdzie po raz pierwszy spotkała Nialla. Z daleka dostrzegła zarys postaci spoczywający na drewnianej ławeczce. Podeszła bliżej i usadowiła się obok chłopaka.
-Cześć Niall - powiedziała nieśmiało, nie spuszczając wzroku z blondyna.
-Blair, co ty tu robisz? 
-Lubię tu przychodzić jak coś mnie trapi. Jest cicho, spokojnie. Można przemyśleć parę 
spraw. - Splotła dłonie w koszyczek, a wzrokiem powędrowała w niewidzialny punkt.
-Ja też. Słuchaj, chciałem cię przeprosić. Za dużo gadam, często irytuję ludzi i wypytuję się jak na przesłuchaniu. Nie sądziłem, że to cię mogło urazić, ale przepraszam. - powiedział zmieszany blondyn, robiąc małe odstępy w wypowiadanych słowach. Dziewczyna ledwo zrozumiała co Niall próbował jej przekazać.
-To nie ty powinineś mnie przepraszać. Ja źle zaczęłam naszą znajomość, niepotrzebnie na ciebie nakoczyłam. Przez te kilka godzin po naszym spotkaniu cały czas chodziłeś mi po głowie. Mam straszne wyrzuty sumienia, że tak cię potraktowałam. 
-W porządku. Możemy zacząć od początku? - zapytał.
-Pewnie - brązowooka obdarowała chłopaka delikatnym uśmiechem, po czym wyciągnęła 
do niego dłoń - Jestem Blair.
Horan uścisnął dłoń, lekko ją potrząsając -Niall. Miło mi. Masz jakieś plany na dzisiaj ?
-Właściwie, to nie.
-Dobrze się składa, bo zapraszam cię na lody - bez chwili namysłu zgodziła się spędzić 
więcej czasu z blondynem. Mimo wszystko chciała zapomnieć o przeszłości i zacząć żyć na nowo. Może dzięki Niall'owi uda jej się zrealizować swoje marzenie?

-
Trochę krótszy niż poprzedni, ale jest. ; ) wiem, że trochę zamulam, ale obiecuję, że od kolejnego rozdziału będzie się działo !
Pod poprzednią notką jedna z czytelniczek zapytała mnie ile mniej więcej przewiduję rozdziałów. Myślę, że 20-25 powinno być. Miłego czytania :) x



Jeśli chcesz być powiadamiany/a o nowych rozdziałach napisz do mnie na twitterze (ddstyles69) , lub w komentarzu

niedziela, 11 listopada 2012

first chapter


-No proszę proszę, patrzcie kto przyszedł! -usłyszała znajomy głos, dobiegający zza jej pleców, w którego tonie nigdy nie można było wyczytać nic miłego. Spięła w sobie wszystkie siły i pewnym głosem przemówiła do rozmówczyni.
-Czego chcesz droga Tiffany?
-Miałaś zniknąć z tej szkoły raz na zawsze. Kompromitujesz się przychodząc tutaj, zawsze możesz spotkać Jake'a - powiedziała blondynka, która aż tryskała radością, że kolejny raz udało jej się zranić Blair. Znała jej słabe punkty i dobrze wiedziała jak ośmieszyć ją na oczach rówieśników.
Momentalnie dziewczynie zaszkliły się oczy na wspomnienie imienia chłopaka, który obrócił całe jej życie o sto osiemdziesiąt stopni. Nie miała ochoty słuchać więcej tych wyżaleń Tiffany, które sprowadzały do jej głowy wiele bolesnych wspomnień. Jeszcze nie zdążyła zacząć się pierwsza lekcja, a brązowooka tak szybko jak dotarła do szkoły, tak szybko z niej zniknęła. W głowie miała tylko jedną myśl: uciec stąd jak najdalej i przenigdy nie wracać.
Opuściwszy teren szkoły zwolniła tempo i w milczeniu błąkała się uliczkami Mullingar'u. Starała się wyrzucić w zapomnienie wszystkie myśli przychodzące i odesłać z powrotem do folderu 'spam'. To byłoby idealne miejsce dla osoby panny Lloyd.  Dziewczyna nie miała siły na dalszą wędrówkę, więc postanowiła chwilę odpocząć na ławeczce pod starym dębem. W drewnie wyryte były różne inicjały z tradycyjnymi sercami obok. Wyjęła z torby iPoda, a następnie włożyła słuchawki na uszy i całkowicie zatraciła się w muzyce.

"Some are like water, some are like the heat,
Some are a melody and some are the beat,
Sooner or later they all we'll be gone
Why don't they stay young?"

W połowie piosenki do dziewczyny przysiadł się nieznajomy chłopak. Nie skupiając na nim najmniejszej uwagi zdjęła słuchawki, po czym zerwała się z miejsca. Po przejściu kilku kroków poczuła czyjąś ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Przystanęła i energicznym ruchem odwróciła się, aby móc ujrzeć twarz osobnika.

-Przepraszam, czy my się znamy? -zapytała brunetka równocześnie przenosząc wzrok na oczy chłopaka. Były błękitne niczym jasne niebo, co czyniło je wyjątkowo pięknymi.
Ich kolor idealnie współgrał z blond włosami, które ewidentnie były niejednokrotnie traktowane różnego rodzaju rozjaśniaczami.
-Właściwie to dosiadłem się do ciebie, ale ty tak nagle uciekłaś. Nie chciałem się narzucać, ale nigdzie nie było wolnych miejsc, więc pomyślałem, że... - Nie zdąrzył dokończyć wypowiadanego zdania, gdyż Blair, która była pozbawiona niektórych manier zwyczajnie mu przerwała.
-Zawsze tyle gadasz? - pierwszy raz od dłuższego czasu na jej twarzy zagościł lekki uśmiech.
-Zdarza mi się. Jestem Niall -blondyn wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny, a ona delikatnie ją uścisnęła.
-A ja Blair. Miło mi.
-Ładne imię. Może dasz się zaprosić na kawę?
-Hmm...powiedzmy, że mam dziś wolne od szkoły, a do domu nie mam zamiaru wracać. W sumie co mi szkodzi, chodźmy.
Najbliższa kawiarnia była oddalona o jakieś dziesięć minut od miejsca, w którym przed chwilą narodziła się nowa znajomość. Całą drogę rozmawiali o swoich zainteresowaniach i upodobaniach. Niall był jedyną osobą, która miała tak wiele współnego z Blair, co niezmiernie jej się podobało. Kilka kroków od lokalu błękitnooki przyśpieszył kroku i w ciągu paru sekund znalazł się przy drzwiach, po czym przepuścił Blair pierwszą  jak przystało na dżentelmena. Po raz kolejny obdarowała go sympatycznym uśmiechem i oboje udali się do dwuosobowego stolika ustawionego w kąciku lokalu. Delikatny beżowy wystrój
sprawiał, że w miejscu panował pogodny i przytulny nastrój. Unoszące się w powietrzu aromaty deserów i ciepłych napojów pozwalały się zrelaksować po ciężkim dniu.
-Czemu nie poszłaś dzisiaj do szkoły?
-Odwołali nam lekcje - odparła zakłopotana brunetka.
-Naprawdę? -spytał podejrzliwie chłopak, obdarowując Blair onieśmielającym spojrzeniem, na widok którego poczuła się winna, że go okłamała. Z drugiej strony po co miałaby mu
zdradzać jakiekolwiek szczegóły ze swojego życia? Kilka razy się spotkają, ona mu zaufa, a następnie zostawi ją pełną bólu i tęsknoty jak wszyscy.
-Naprawdę cię to interesuje, czy tylko udajesz? Wybacz, ale mam dosyć rozczarowań w tym życiu. - powiedziała chłodno, gubiąc przy tym cały wdzięk bijący od niej.
-Hej, nie unoś się tak - Horan uniósł obie ręce do góry w geście poddania - Po prostu chciałem się o tobie czegoś więcej dowiedzieć.
-Żeby to potem wykorzystać przeciwko mnie? - oczy Blair momentalnie się zaszkliły, a na policzkach pojawiły delikatne wypieki.
-Słuchaj, jeśli uważasz, że mógłbym kogokolwiek celowo skrzywdzić, to naprawdę jesteś w błędzie.
W głowie Henderson pojawiło się tysiąc myśli na sekundę. Dlaczego tak naskoczyła na chłopaka, który faktycznie nie powiedział nic złego? Na swojej drodze spotkała niewłaściwe osoby, które zrujnowały najpiękniejsze chwile jej życia. To dzięki nim każda błahostka potrafiła wyprowadzić ją z równowagi, często raniąc przy tym innych.
Nie chcąc więcej patrzeć na zakłopotanego Nialla, chwyciła torbę i wybiegła z kawiarni.
Krople deszczu gwałtownie spadały z nieba, tworząc szary obraz rzeczywistości.

-
Hej. Dopiero dodałam prolog, a już ponad 30 wyświetleń. Cieszy mnie to, że czytacie mojego bloga, ale miło by było gdybyście raz na jakiś czas skomentowali co sądzicie o notce :) A propos tego rozdziału. Niezbyt mi wyszedł. Jeśli chodzi o resztę chłopców z 1D, obiecuję, że pojawią się w kolejnych rozdziałach.
Hope you like it xx


Jeśli chcesz być informowany o kolejnych rozdziałach, napisz do mnie na twitterze @ddstyles69


sobota, 10 listopada 2012

prolog


Jasne promienie lipcowego słońca nachalnie przebijały się przez cieńką firankę, oświetlając przy tym całe pomieszczenie. Beżowe ściany idealnie współgrały z orzechowymi 
meblami, tworząc elegancki wystrój. Z budzika wydobyła się irytująca melodia, 
oznaczająca że czas przeżyć kolejny monotonny dzień. Brązowooka siedemnastolatka zwlekła się z łóżka i powędrowała w stronę łazienki. Wzięła szybki prysznic, po czym przebrała się w czarne spodnie, które mocno przylegały do ciała oraz bluzkę w kolorze kawy z mlekiem, przyozdobioną czarnymi paskami. Swoim kasztanowym włosom pozwoliła swobodnie opadać na ramiona, wywijając przy tym niczym morskie fale. Do torby z podręcznikami wrzuciła cztery czekoladowe batoniki i bez spożycia jakiegokolwiek posiłku udała się w stronę znienawidzonej placówki jaką była szkoła. To w tym budynku nauczyła się, że tak naprawdę może liczyć wyłącznie na siebie. To tutaj poznała prawdziwe oblicze ludzi, dzięki czemu z dnia na dzień traciła jakąkolwiek chęć do życia. Często wmawiała sobie, żeby się nie załamywać i nie dawać ludziom satysfakcji z tego, że wygrali w grze zwaną życiem. Wmawiała sobie, że jest silna, że da radę, chociaż w głębi duszy wiedziała, że to wszystko ją przerasta.

-
Witam :) to mój pierwszy blog z opowiadaniem. Postanowiłam, że bohaterami będą chłopcy z One Direction. Miłego czytania. :) xx





jeśli chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach napisz na moim twitterze @ddstyles69